środa, 24 stycznia 2018

Puszcza Białowieska zimą - bajkowa kraina.

Dziś obiecany tekst o tym, dlaczego warto odwiedzić Puszczę Białowieską zimą. Na wstępie muszę się przyznać, że początkowo myśleliśmy o feriach w górach. W końcu nazwa bloga do czegoś zobowiązuje ;) Pewnego dnia Krystian wpadł jednak na pomysł, by zamiast na południe ruszyć gdzieś indziej. Nie oszukujmy się - z dwójką małych dzieci za wiele nie da się zimą pochodzić po górach. I tak przeglądając Internet, trafiliśmy na PUSZCZĘ :) Wyobrażenie miałam następujące: zimowy, ośnieżony las, stada żubrów na polanie i drewniany dom z kominkiem. Ferie idealne. Tuż przed wyjazdem nic jednak nie wskazywało na nadejście zimy - pogoda była raczej wiosenna. Nijaka. Szaro, buro i... z unoszącym się nad horyzontem smogiem. Aż tu nagle przyszły mrozy! I w taki właśnie rześki i mroźny poniedziałek ruszyliśmy w kierunku Puszczy.  Krystian pod wpływem natchnienia spakował do bagażnika (kosztem wózka) nasze nowe sanki (od dwóch miesięcy kurzyły się w piwnicy...) Okazało się, że był to pomysł najlepszy z możliwych! I tak dotarliśmy do wsi Budy. Rozgościliśmy się w "Siole Budy", o którym przeczytacie tutaj i następnego dnia wybraliśmy się na pierwszy spacer.


"Dąbrowa Budnicka"
Na pierwszą trasę wybraliśmy się do "Dąbrowy Budnickiej" - miejsca poświęconego, z inicjatywy pana Włodzimierza Mućko, historii wsi Budy. Rośnie tam wiele przepięknych i wiekowych dębów, a jeden z nich nosi nazwę "Strażnika wsi Budy". Na fanów geocachingu czeka tam skrytka! :) Niech nie zmyli Was piękne słońce na zdjęciach! Tego dnia było naprawdę mroźno i rześko. Kontynuowaliśmy nasz spacer ścieżką przez las, aż doszliśmy do czarnego szlaku, który (po skręceniu w prawo) doprowadził nas do czarnego szlaku nordic walking i - w końcu - do asfaltu. Asfaltem doszliśmy do wsi Budy od drugiej strony. Cała trasa miała 7 km i zajęła nam 2 godziny. Ignacy maszerował na nogach, a Jasiek spał w Tuli. Na zimowe wędrowanie po Puszczy zdecydowanie polecamy nosidełko.







"Budy-Teremiski"
Następnego dnia obudziliśmy w zupełnie innym świecie! W nocy spadł śnieg! Zapakowaliśmy, więc Jasia do sanek i ruszyliśmy w kolejną trasę ze wsi Budy. Tym razem skręciliśmy w lewo i kawałek przed budynkiem nadleśnictwa weszliśmy na czarny szlak nordic walking. Trasa była dłuższa od poprzedniej - liczyła prawie 11 km i zajęła nam niecałe 4 godziny. Czarny szlak prowadzi do wsi Teremiski, a stamtąd asfaltem do prosto do wsi Budy. Sanki były doskonałym pomysłem - z wózkiem nie mielibyśmy szans. Zimowa Puszcza Białowieska jest... zupełnie pusta - przecieraliśmy szlak :)





"Żebra Żubra" i Rezerwat Pokazowy Żubrów
Kolejną trasę pewnie część z Was kojarzy ze szkolnych wycieczek ;) Szlak o wdzięcznej nazwie "Żebra Żubra" ma ok. 4 km i w większości prowadzi po kładce z drewnianych desek. Wejście na niego znajduje się niedaleko północnej granicy Białowieży, przy drodze na Budy (przedłużenie ul. Zastawa). Znajduje się tu parking, gdzie można zostawić samochód. Dojdziecie nim prosto do Rezerwatu Pokazowego Żubra. W rezerwacie oprócz żubrów zobaczycie m.in. dziki, jelenie, łosie, rysia, wilki. Powrót tą samą drogą lub przez Białowieżę. Tu popełniliśmy mały błąd i wracaliśmy asfaltem. O ile dzień wcześniej asfalt pomiędzy Teremiskami i Budami był cały biały, tu... był wspaniale odśnieżony... Przez 2 km ciągnęliśmy, więc sanki poboczem. Nie polecamy! ;) Potem jeszcze "droga" (teoretycznie, na mapie... w praktyce jedna wielka zaspa)  przez łąkę i dotarliśmy na parking, na którym zostawiliśmy samochód. Całość miała 13 km i zajęła nam prawie 4h.






"Białowieska wyprawa" i Muzeum Przyrodniczo-Leśnie w Białowieży
Na ostatni dzień zostawiliśmy sobie trasę zaczynającą się w Białowieży, noszącą wdzięczną nazwę "Białowieska wyprawa". Cała ma 10,5 km, ale możecie ją sobie w dwóch miejscach skrócić. Nam wyszedł niespełna 7-kilometrowy spacer. Następnie podjechaliśmy do Muzeum Przyrodniczo-Leśnego, które mieści się na terenie Parku Pałacowego w Białowieży. Jest to najstarsze muzeum w polskich parkach narodowych, ale nie oznacza to bynajmniej, że nudne! ;) Zbiory przyrodnicze z dziedziny zoologii, botaniki, historycznego użytkowania Puszczy prezentowane są w ciekawy sposób - zwiedzamy ze słuchawkami na uszach, a audio-przewodnik opowiada nam o kolejnych ekspozycjach. Informacje na temat muzeum znajdziecie tutaj. W tym samym budynku znajduje się Restauracja Parkowa, w której można wypić kawę i zjeść jedno z regionalnych ciast ("Marcinka" lub "Sękacza"). Oczywiście w menu są również dania śniadaniowe i obiadowe.



Jak to jest z tym żubrem?
Jadąc do Puszczy Białowieskiej każdy liczy na spotkanie z żubrem. Choć biorąc pod uwagę, jak duży jest to zwierz i jak szybko potrafi biegać (i wysoko skakać!), warto zachować odpowiedni dystans i respekt ;) Tuż po przyjeździe, Rafał - gospodarz "Sioła Budy" spytał "Widzieliście już żubra? Przychodzi tu codziennie wieczorem. O, tu widać jego ślady..." Żubr na podwórku? Nieźle! I zupełnie na serio! My "Króla Puszczy" zobaczyliśmy na żywo i na dziko w...Białowieży. W malutkim sklepiku spożywczym zagaiła do nas bardzo miła pani i zaprowadziła do żubra, który... pasł się na niezamieszkałej posesji. Praktycznie w mieście! Drugiego żubra wypatrzyliśmy na polanie w Teremiskach. Udało nam się także zobaczyć WILKA!




Puszcza Białowieska skradła nasze serca! Wrócimy do niej latem!
Oczywiście w Puszczy jest całe mnóstwo innych szlaków i miejsc wartych odwiedzenia. 5 dni to bardzo mało. Za mało! Jeśli macie jakieś trasy do polecenia - piszcie! :)

P.S. A na koniec przestroga: nas Puszcza nie chciała wypuścić ze swoich ramion ;) Zostaliśmy z nich wyrwani za pomocą ciągnika... Uważajcie, bo leśne drogi są zdradliwie śliskie!

Czekamy na ciągnik, który wyciągnie nasze auto z rowu... W ten sposób dostaliśmy dodatkową 1h w Puszczy ;)

1 komentarz: