sobota, 3 lutego 2018

Dlaczego nie lubię podróżować z dziećmi...


Żeby nie było, że podróże z dziećmi to sam cud-miód, dziś wpis o tym, dlaczego podróży z dziećmi nie lubię ;)

1.Koniec z cudownym zapomnieniem się
Znacie ten stan ducha, podczas chodzenia po górach, jeżdżenia rowerem, pływania kajakiem, biegania, gdy totalnie się "wyłączacie"? Jesteście tylko tu i teraz, skoncentrowani na wysiłku. Nie myślicie o niczym innym. Uwielbiam to! Niestety podczas wypraw z dziećmi możecie o takim "katharsis" zapomnieć ;) Nie to, że się nie wyłączycie - będziecie w ciągłej gotowości... Bo starszak jęczy, że nie ma siły. Młodszy śpi, ale już się zaczyna wiercić i kręcić, a tu dopiero połowa trasy. I czy my zabraliśmy mokre chustki? Zaczynamy liczyć ze starszakiem znaki na drzewach - raz, dwa, trzy... Młodszy się obudził. Postój... Znacie to?

2. Coraz trudniej we dwoje
 I bynajmniej nie chodzi mi tu nie wiadomo o co ;) Wspólny wypad do sauny? Jeśli nie macie kogoś, kto popilnuje dzieci, odpada. To samo z kręglami, bieganiem, fińską balią, oglądaniem gwiazd w środku nocy... To, robiliście do tej pory wspólnie z partnerem, teraz musicie robić na raty... Najpierw jedno, potem drugie. Chyba, że jedziecie ze znajomymi, albo z babcią...

3. Odpoczynek? Co to jest?
Odpoczynek z dziećmi... Przecież dzieci mają w nosie wakacje - jak zwykle wstaną bladym świtem, obudzą Was pięć razy w nocy, zarzygają samochód, urządzą karczemną awanturę, będą jęczeć... Nie liczcie, że dadzą Wam fory z okazji urlopu ;) Może się też okazać, że wyrwane z codziennej rutyny, Wasze dzieci dadzą Wam na wyjeździe nieźle popalić.

4.  Mniej spontaniczności
Niby spontanicznie, ale... jednak dostosowujemy się - na ile to możliwe - do dzieci. Bo lepsze dziecko zadowolone, wyspane i nakarmione, niż zmęczone i jęczące ;) Nocleg w ciemno? Z dziećmi może okazać się ryzykowny. Trasa? Sprawdzona, przeliczona, z trzema wersjami awaryjnymi...


5. Ach, ta kasa...
Jak by na to nie patrzeć, im więcej osób w rodzinie tym drożej. Zwłaszcza, gdy Wasze dziecko przekracza magiczne 3-4 lata i musicie płacić za jego nocleg, wyżywienie, bilety etc. Zmieniają się też trochę standardy i oczekiwania - bardziej przywiązujemy uwagę do tego żeby było czysto, bezpiecznie, wygodnie. Jakiś plac zabaw, kącik dla dzieci, przestrzeń - każde udogodnienie jest mile widziane.

6. Muzeum kontra plac zabaw
Lubicie muzea? Wasze dziecko zapewne bardziej lubi plac zabaw ;) Koniec z delektowaniem się sztuką! Chyba, że zrobicie to na raty (patrz punkt 2). Za to każdy plac zabaw w okolicy jest Wasz!

7.  Nie poszalejecie...
Robiliście kiedyś długie trasy? Teraz też będziecie robić długie, ale... krótkie ;) Z utęsknieniem przypomnicie sobie czasy, gdy śmigaliście po górach jak tatrzańskie kozice. Wdrapiecie się z trzylatkiem (który dzielnie drepcze na nogach) na Kopieniec Wielki i będzie to nie lada wyczyn ;)

Coś byście dodali/wykreślili? :)

5 komentarzy:

  1. Z niektórymi się zgodzę ale muzea naprawdę są fajne ;p My zwykle wybieramy się do muzeum gdy pogoda kiepska i nasza trzylatka naprawdę reaguje aentuzjastycznie na wizytę w muzeum!
    Byliśmy w tym roku na prawie miesięcznym urlopie z naszymi dziewczynami. Objazdówka po Bałkanach. To był nasz pierwszy urlop bez żadnej rezerwacji w momencie wyjazdu ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tekst jest trochę z przymrużeniem oka i miał aktywować Czytelników :) My też zabieramy chłopaków do muzeów, skansenów i na wystawy - jest dużo fajnych miejsc, które podobają się i dużym i małym! :) Ale nie oszukujmy się - np. taka wystawa fotografii, czy malarstwa niekoniecznie wyda się 3-latkowi atrakcyjna ;) Grunt to wybierać atrakcje z głową - tak żeby spodobały się całej rodzinie. I niech będzie i muzeum i plac zabaw :) Chyba puenta tego wpisu miała być taka, że podróże z dziećmi są INNE niż bez dzieci. Co by nie mówić, to jest inaczej i już :) Ja czasami patrzę z utęsknieniem w Tatrach na szczyty przed nami i wiem, że z dwójką maluchów nie przejdziemy tej trasy w jeden dzień, jak kiedyś. Ale wiem też, że za kilka lat już z naszymi synami to zrobimy! A za jakieś 20-30 lat to oni będą na nas czekać i motywować do wędrówki :)

      Usuń
  2. Ten tekst jest trochę z przymrużeniem oka i miał aktywować Czytelników :) My też zabieramy chłopaków do muzeów, skansenów i na wystawy - jest dużo fajnych miejsc, które podobają się i dużym i małym! :) Ale nie oszukujmy się - np. taka wystawa fotografii, czy malarstwa niekoniecznie wyda się 3-latkowi atrakcyjna ;) Grunt to wybierać atrakcje z głową - tak żeby spodobały się całej rodzinie. I niech będzie i muzeum i plac zabaw :) Chyba puenta tego wpisu miała być taka, że podróże z dziećmi są INNE niż bez dzieci. Co by nie mówić, to jest inaczej i już :) Ja czasami patrzę z utęsknieniem w Tatrach na szczyty przed nami i wiem, że z dwójką maluchów nie przejdziemy tej trasy w jeden dzień, jak kiedyś. Ale wiem też, że za kilka lat już z naszymi synami to zrobimy! A za jakieś 20-30 lat to oni będą na nas czekać i motywować do wędrówki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie sama racja :) nie mam dzieci, ale napiszę z perspektywy dziecka, bo jeszcze ten czas pamiętam: jestem wdzięczna moim Rodzicom, że ten czas z nami przecierpieli, bo zaszczepili miłość do podróży. Wasze dzieci też Wam kiedyś za to podziękują. Więc trzymajcie się :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w sumie trudno nazwać to "cierpieniem" ;) Podróże z dziećmi są także absolutnie cudowne. Chyba napiszę kolejnego posta o tym, dlaczego podróże z dziećmi lubię ;) Pozdrawiamy ciepło!

      Usuń