Na początek Pieniny. Ze znajomymi wynajęliśmy domek w Krościenku (http://sloneczna-osada.pl/) Fajna opcja, gdy jedzie się większą grupą. Powtórzyliśmy ten patent rok później w Karkonoszach (http://ukromki.republika.pl/index.html#). Polecamy!
Pierwszego dnia mało oryginalnie udaliśmy się na Trzy Korony ;) Następnego dnia na Wysoką.
A że w oddali majaczyły majestatycznie (i kusząco...) Tatry... kolejnego dnia ruszyliśmy w ich kierunku. Tu niestety nasz syn odmówił współpracy - za żadne skarby nie chciał wejść do nosidła. Mieliśmy iść na Halę Gąsienicową i nad Czarny Staw - skończyło się na pikniku ;) Dwa lata później nasz syn się "zrehabilitował" i na własnych nogach na ową Halę wszedł! :)
Kolejny etap: Beskid Niski. Naszą bazą wypadową była Wysowa (http://www.wysowakowalowka.pl/index.html#) O ile pobyt w Pieninach upłynął nam bardzo towarzysko, o tyle Beskid Niski cudownie leniwie. Codziennie chodziliśmy na basen (bardzo fajny - tutaj macie link), a wieczorami na spacery po okolicy. Wdrapaliśmy się na Świętą Górę Jawor - miejsce objawień maryjnych. Wybraliśmy się też do Skansenu w Szymbarku i do Beskidzkiego Morskiego Oka na zboczu Maślanej Góry.
I na koniec Bieszczady (http://maciejowka.bieszczadypolska.pl/index.php), które powitały nas burzą i brakiem prądu przez kilka godzin ;) Wdrapaliśmy się na Małą i Wielką Rawkę oraz na Tarnicę.Nie omieszkaliśmy też wstąpić do "Chaty Wędrowca" w Wetlinie na "Naleśnika Giganta" :)
Namówiliśmy Was na małą "objazdówkę"? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz