poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Kopieniec Wielki - poczwórny debiut w Tatrach

Nasz starszy syn pierwszy raz pojechał w Tatry, gdy miał 7 miesięcy. W Tuli, a potem na plecach taty, przemierzył wiele tatrzańskich szlaków. Jednak jego prawdziwym debiutem było zdobycie na własnych nogach Kopieńca Wielkiego :) Tego samego dnia debiutował w Tatrach jego młodszy 7-miesięczny brat. My z mężem również debiutowaliśmy, bo... na Kopieńcu Wielkim nigdy nie byliśmy :)


Dlaczego akurat Kopieniec Wielki? Po pierwsze dlatego, że mieszkaliśmy praktycznie przy wejściu na szlak w Cyrhli ;) Po drugie, szczyt jest może niewielki (1328 m n.p.m.), ale oferuje swoim zdobywcom wspaniałą panoramę :) Tego dnia nad naszymi głowami kłębiły się chmury i myśleliśmy, że z widoków będą nici, ale - szczęśliwie - zeszły w doliny, odsłaniając naszym oczom górujące obok szczyty. Wejście na szlak znajduje się przy drodze łączącej Morskie Oko i Zakopane. Oprócz wejścia zielonym szlakiem na Wielki Kopieniec, można z tego miejsca wyruszyć czerwonym szlakiem w kierunku Psiej Trawki i na Rówień Waksmundzką.
Zielony szlak prowadzi początkowo wśród zabudowań, a następnie przez las. W lesie tym znajduje się budka TPN, w której należy uiścić opłatę za wejście do parku.


Przed samym wierzchołkiem, na skraju Polany pod Kopieńcem, macie do wyboru dwie trasy - my zaraz przed krzyżem skręciliśmy w prawo i zaczęliśmy piąć się w górę, by po 15 minutach stanąć na szczycie. Zeszliśmy natomiast z drugiej strony i wróciliśmy przez Polanę pod Kopieńcem. Na polanie tej znajdują się szałasy pasterskie - zrobiliśmy sobie na niej krótką przerwę na przewijanie i karmienie :) Trasa na Kopieniec Wielki jest na tyle krótka, że można się nie śpieszyć i cieszyć widokami, a mali piechurzy mogą iść w swoim własnym tempie. Nagrodą za wspinaczkę są zaś wspaniałe widoki :) Polecamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz